Spadek z Ekstraklasy częściej dobija niż oczyszcza

Los nie zawsze bywa łaskawy dla spadkowiczów z Ekstraklasy, a rozgrywki pierwszej ligi często weryfikują ambitne plany powrotu do elity. Jak toczyły się losy klubów, które w ostatniej dekadzie pożegnały się z elitą.

Spadek oczyszcza, pozwala zbudować drużynę na nowo, odmłodzić ją. rozwiązać kontrakty z przepłaconymi gwiazdkami, odważniej postawić na wychowanków czy miejscowego trenera, mających herb danego klubu w sercu. To slogany, ładna teoria na okoliczność spadku z Ekstraklasy, która nie zawsze idzie w parze z praktyką. Tak naprawdę w życie wcieliły ją tylko dwa kluby, które w ostatniej dekadzie pożegnały się z elitą – Zagłębie Lubin czy Górnik Zabrze. Spadali, po roku wracali w szeregi najlepszych, w dodatku będąc tak rozpędzonymi, że zatrzymując się dopiero w… europejskich pucharach.

Zagłębie Lubin inaczej postrzegane

Lubinianie od zawsze uchodzili za klub, w którym się przepłaca, a pieniądze wtłaczane hurtowo z państwowej KGHM-owskiej spółki mogą demoralizować. Z łatką tą pomógł zerwać im spadek z Ekstraklasy, do jakiego doszło w 2014 roku. W kolejnym sezonie Zagłębie rozbiło pierwszą ligę w pył (w rundzie rewanżowej straciło zaledwie 3 gole!) i od tamtej pory dla wielu uchodzi wręcz za wzór: klub dysponujący świetną bazą i prężną akademią, z której wypływają kolejni wychowankowie, promowani na boiskach Ekstraklasy i sprzedawani na Zachód za miliony euro.

kluby po spadku z ekstraklasy mają problemy

Szybki powrót do Ekstraklasy Górnika Zabrze

Podobną drogą, z zachowaniem odpowiedniej skali, poszedł Górnik. Spadł w 2016 roku i długo wydawało się, że ugrzęźnie na pierwszoligowej mieliźnie. Wydawało się, że nie ma już szans na awans, gdy wiosną trener Marcin Brosz podjął decyzję o wyrzuceniu z zespołu kilku doświadczonych zawodników i desygnowaniu na ich miejsce młodzież. Efekt? Seria zwycięstw, wykreowanych wielu bohaterów, na czele z Szymonem Żurkowskim czy Igorem Angulo. To był jednak mały cud. A zwykle tak cukierkowo nie było.

GKS Bełchatów na różnych biegunach

Prócz Górnika i Zagłębia, w ostatniej dekadzie rok po spadku do Ekstraklasy wracały jeszcze tylko dwa kluby: bardzo bogata Cracovia (2013) i GKS Bełchatów (2014), dla którego był to jednak łabędzi śpiew, bo w 2015 roku znów spadł i już do elity nie wrócił. Bełchatowianie mogą służyć za przykład nie tylko szybkiego powrotu, ale też szybkiej katastrofy i jazdy bez trzymanki windą w dół. Jeszcze w 2015 roku byli w ekstraklasie, a w 2016 znaleźli się w drugiej lidze.

Trudne życie po spadku z Ekstraklasy

Takich drużyn, które po spadku z Ekstraklasy rozsypywały się, było więcej. W 2018 roku z pierwszej ligi spadli… obaj spadkowicze ekstraklasowi: Ruch Chorzów i Górnik Łęczna. Choćby na zaplecze elity nie wrócili do dziś. Dwa lata wcześniej prócz Bełchatowa dramat przeżywał także Zawisza Bydgoszcz. Jako spadkowicz nie zdołał szybko awansować do Ekstraklasy i właściciel Radosław Osuch podjął decyzję o zwinięciu interesu. Dziś Zawisza gra w IV lidze. Spadek z elity oznaczał też degrengoladę dla Widzewa Łódź (spadek z I ligi w 2015 i brak licencji na II ligę), ŁKS-u (2013, wycofanie się z I ligi w rundzie wiosennej) czy Odry Wodzisław (2011, spadek z I ligi).

Był spadek, jest mistrzostwo Polski w piłce nożnej

W ostatnich latach nawet mocnym spadkowiczom, przy zachowaniu większości budżetu i składu z Ekstraklasy, trudno odnaleźć się w pierwszej lidze. Dotyczy to choćby Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Miała awansować, a drugi sezon z rzędu jest w środku tabeli. Tu nasuwa się też przypadek Miedzi Legnica, najświeższy, bo z tego sezonu. Też miała rozbić zaplecze w pył, a pandemię spędzała na 6. miejscu. Po pożegnaniu z Ekstraklasą w pierwszej lidze grzęzły takie firmy jak Podbeskidzie, Arka Gdynia czy Piast Gliwice. Ten awansował po dwóch sezonach od spadku. Dziś to aktualny mistrz Polski. Niech zatem żywi nie tracą nadziei…