
Obecnie trzech piłkarzy jest na dobrej drodze do przekroczenia bariery 400 rozegranych meczów w Ekstraklasie. Są to napastnik Wisły Kraków Paweł Brożek, obrońca Śląska Wrocław Piotr Celeban oraz pomocnik Piasta Gliwice Tomasz Jodłowiec.
Najlepsi w historii Ekstraklasy wciąż daleko
Łukasz Surma 559, Marcin Malinowski 458, Marek Chojnacki 452 mecze w ekstraklasie. To trio ma na swoim koncie najwięcej gier w najwyższej klasie rozgrywkowej w historii. Obecnie z wciąż grających w najwyżej lidze piłki nożnej w Polsce najwięcej meczów plasuje się napastnik Wisy Kraków Paweł Brożek, który ma na swoim koncie rozegranych 374 spotkań. Drugi jest piłkarz Śląska Wrocław – Piotr Celeban z 343 meczami. Jodłowiec rozegrał do tej pory 340 meczów, co daje mu 34 miejsce na liście wszech czasów. Wszyscy mają szansę przekroczyć lub co najmniej zbliżyć się do granicy 400 meczów. Brożek wciąż dużo daje Wiśle, Celeban przedłużył kontrakt do 2022 roku, a Jodłowiec ma jeszcze zdrowie i chęci do gry na najwyższym poziomie.
Ile jeszcze meczów w Ekstraklasie?
Perspektywy na awans i to spory wciąż jednak są. Czysto hipotetycznie, jeśli pomocnik zaliczałby regularne występy w obecnym sezonie, który ma być dokończony i podobnie miałby wyglądać kolejny sezon, ostatni obowiązywania umowy z Piastem, to „Jodła” może dołożyć z 30-40 meczów w ekstraklasie. Taki bilans sprawiłby, że obecny 35-latek zbliżyłby się do pierwszej dziesiątki klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą rozegranych meczów w lidze. 11 na liście Tomasz Kiełbowicz ma 383 mecze. Tyle jednak teoria, ale praktyka i futbolowa rzeczywistość, to zupełnie co innego. Ostatnie miesiące pokazują, że „Jodła” musi zmagać się z wieloma utrudnieniami.

Idealny w roli jokera w klubie piłki nożnej?
Po pierwsze, to upływający czas. Wieku piłkarz nie oszuka i choć kondycyjnie i fizycznie Jodłowiec wciąż wygląda dobrze i wielu mogłoby brać z niego przykład, to jednak trudno dziś wyobrazić sobie tego piłkarza grającego co trzy dni po 90 minut. Poza tym już od poprzedniego sezonu co jakiś czas przyplątują mu się niby drobne urazy, które jednak skutecznie wybijają z rytmu. W tym sezonie też tak było. M.in. z tego względu w gliwickim klubie debatowano o jego przydatności i długości ewentualnego kontraktu, gdy latem poprzedniego roku wrócił do Legii z wypożyczenia. Ostatecznie trener Waldemar Fornalik i jego sztab oraz dyrektor Bogdan Wilk byli za tym, żeby postarać się piłkarza ponownie ściągnąć na Okrzei. Jego doświadczenie, atuty i przydatność przeważyły. Saga z powrotem „Jodły” trwałą bardzo długo, bo Legia potraktowała ten transfer bardzo osobiście i emocjonalnie. Jodłowiec zamiast grać w europejskich pucharach z Piastem grał w Legii, a potem usiadł na ławkę i ponownie w stolicy okazał się niepotrzebny. Do Piasta wrócił późno, przez co dłużej musiał dochodzić do formy. Zagrał dopiero 16 września 2019 roku z Cracovią. Trener Fornalik umiejętnie szafował jego siłami, dopiero pod koniec 2019 roku i wiosną 2020 „Jodła” grywał regularnie. 49-krotny reprezentant dzięki doświadczeniu stał się idealnym zawodnikiem na końcówki, ale w momentach, gdy zespół rozgrywał mecze co trzy dni