W 2018 roku był bohaterem zagranicznego transferu, a tego lata długo pozostawał bez klubu, rozważając ofertę z klasy okręgowej. Ostatecznie Dawid Kort wylądował w mającej za zadanie utrzymać się w pierwszej lidze Odrze Opole.
„Od Szczecina do Opola płynie piosnka ta wesoła” – brzmi fragment jednej ze stadionowych przyśpiewek nuconych przez kibiców Pogoni. Teraz mógłby ją zanucić Dawid Kort, wychowanek szczecińskiego klubu, który znalazł się w Odrze. Tyle że… dla 25-latka z pewnością nie byłaby to piosnka wesoła. Ofensywny pomocnik niespełna dwa lata temu należał do wyróżniających się postaci Wisły Kraków, został bohaterem zagranicznego transferu, trafił do greckiego Atromitosu. Dziś nie ma już Aten, a jest szara rzeczywistość i rywalizacja na boiskach pierwszej ligi.
Trener miał zastrzeżenia
W Atromitosie Kortowi nie poszło tak, jak mogło. Rozegrał tylko 5 meczów, w tym na dodatek dwa pucharowe. Gdy po kilku miesiącach wrócił do Polski, to nie zgłosiła się po niego ekstraklasa i musiał zejść piętro niżej – do Miedzi Legnica, mającej ambicje szybkiego powrotu do elity po jednorocznym w niej pobycie i spadku. Cele dolnośląskiego klubu były zatem zbieżne z celami piłkarza. 13 meczów, 3 gole, 2 asysty – takim dorobkiem ofensywny pomocnik zakończył pobyt w Legnicy. Patrząc na suche liczby, nie ma źle, ale prawda jest całkiem inna. W trakcie „pandemicznej” rundy wiosennej piłkarz został przesunięty przez Dominika Nowaka do trzecioligowych rezerw. Ówczesny szkoleniowiec Miedzi tłumaczył po czasie, że miał zastrzeżenia do jego pracy w defensywie. A że trzecia liga nie grała – Kort przez kilka miesięcy pozostawał bez występów o ligowe punkty.
Świetna oferta z Wieczystej Kraków
Minionego lata jego telefon nie dzwonił jak oszalały. Do sezonu przygotowywał się w rodzinnych stronach, gościnnie trenując z rezerwami Pogoni Szczecin. Zakusy na niego – jak na wielu innych zawodników z kartą na ręku – czyniła Wieczysta Kraków. Chyba najbardziej znany polski klub z „okręgówki” zasłynął ściągnięciem byłych reprezentantów Polski Sławomira Peszki czy Radosława Majewskiego. Kortowi proponowano świetne pieniądze i długi kontrakt, ale z oferty krakowskiego biznesmena Wojciecha Kwietnia nie skorzystał. Jak tłumaczył, nie mógł dawać satysfakcji wszystkim tym, którzy życzą mu źle, schodząc w wieku 25 lat na poziom rozgrywkowy nr 6, a właśnie takim jest klasa okręgowa.
Trzy mecze i trzy gole
Wybór padł na Odrę Opole, która gorączkowo poszukiwała wzmocnień po tym, jak jej siłę brutalnie na inaugurację sezonu zweryfikował ŁKS Łódź, gromiąc ją na wyjeździe 4:0. Kort zagrał w sparingu z GKS-em Katowice (0:2) i 45 minut przeciw drugoligowcowi wystarczyło, by trener Dietmar Brehmer pozostawił na ławce rezerwowych tych środkowych pomocników, którzy całe lato pracowali na miejsce w składzie, czyli Rafała Niziołka i Konrada Nowaka, a od pierwszej minuty desygnował do gry Dawida Korta. Ten wybór okazał się świetny. Nowy pomocnik co prawda formą jeszcze nie imponuje, daleko mu do optimum, ale bardzo szybko zaczął robić swoje. Gol w wygranym 1:0 meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Gol w wygranym 1:0 meczu w Olsztynie. Gol w wygranym 2:1 meczu w Nowym Sączu. Takiego wejścia do nowej drużyny życzyłby sobie każdy piłkarz. 25-latek podpisał z Odrą roczny kontrakt. Chce odbudować się, wrócić do ekstraklasy. Od Szczecina do Opola… Może ta piosnka jednak okaże się wesoła?