Skaut wrócił do gry w ekstraklasie

To jeden z najbardziej zaskakujących powrotów w sezonie 2019/20 w polskiej piłce. Przemysław Oziębała występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Rakowa Częstochowa, choć przed pandemią… znajdował się już po przeciwnej stronie rzeki.

Takiego powrotu w ostatnich latach naszym futbolu nie było. Przemysław Oziębała, który w sierpniu skończy 34 lata, od chwili wznowienia rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią regularnie występuje w Rakowie Częstochowa. Trener Marek Papszun korzysta z niego w końcówkach spotkań. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że zimą Oziębała pożegnał się z… trzecią ligą, by skupić się już na nowych zawodowych wyzwaniach. W Częstochowie pomyślnie przeszedł rekrutację na posadę skauta oraz początkującego trenera współpracującego z akademią Rakowa. Dziś ten skaut i początkujący trener gra w ekstraklasie!

Cegiełka do awansu

„Ozi” wrócił do niej po 5,5-rocznej przerwie. W latach 2007-14 uzbierał na najwyższym szczeblu rozgrywkowym 81 występów, zdobył 9 bramek. Bronił barw Zagłębia Sosnowiec, Widzewa Łódź i Górnika Zabrze, z którym rozstał się na przełomie 2014 i 2015 roku. Wylądował w drugoligowej Siarce Tarnobrzeg, by odbudować się i znów spróbować swych sił wyżej. Ten plan nie powiódł się… A przynajmniej wszystko na to wskazywało. W Tarnobrzegu spędził tylko pół roku, ale został na Podkarpaciu, bo trafił do Stali Stalowa Wola. Stamtąd po raz pierwszy wyjął go Raków. Klub to dla Oziębały ważny, bo pochodzi z okolic Częstochowy. Urodził się w Koziegłowach, a mieszka w Żarkach, Na stadion ma stamtąd około 30 kilometrów i sam przyznaje, że jest kibicem Rakowa. Dołożył sporą cegiełkę w upragnionym awansie z drugiej do pierwszej ligi (sezon 2016/17), co klubowi nie wychodziło przez lata. Te dwa sezony w Rakowie zamknął z dorobkiem 41 występów i 11 bramek. Klub szedł do przodu, miał coraz większe ambicje, sprowadzał coraz lepszych zawodników, dlatego w 2018 roku dla Oziębały zabrakło miejsca.

Miał grać w IV lidze

Przez 1,5 sezonu występował w trzecioligowym Gwarku Tarnowskie Góry. Po ostatniej rundzie jesiennej uznał, że to już pora, by ustąpić miejsca młodszym, a samemu poszukać nowego zajęcia. Spotkał się z prezesem Wojciechem Cyganem i dogadali się co do warunków współpracy. Jako skaut szuka potencjalnych wzmocnień dla ekstraklasowej drużyny Rakowa, w akademii pracuje w roli asystenta trenera zespołu U-8, posiadając szkoleniową licencję UEFA B. Dla własnej przyjemności, ale też celem pomocy młodszym zawodnikom, wychowankom akademii, Oziębała miał też grać w czwartoligowym zespole rezerw.

Bo był na miejscu

Te wszystkie plany skomplikowała pandemia. Gdy w kwietniu okazało się, że kluby muszą zgłaszać listę 50 osób niezbędnych do rozgrywania ekstraklasowych meczów (piłkarze, trenerzy, pracownicy) objętych sportową izolacją, testami na wirusa czy obowiązkiem składania codziennych raportów medycznych, w Rakowie pomyślano o Oziębale. W normalnych okolicznościach zgłoszono by pewnie kogoś młodszego, ale brano też pod uwagę inne czynniki. Choćby takie, że ówczesna sytuacja w kraju nie ułatwiała kwaterowania juniorów w bursie… „Ozi” za to był na miejscu – bo w Żarkach –  i do dyspozycji.

Trener był z niego zadowolony

Trener Marek Papszun, który współpracował z piłkarzem w Rakowie już wcześniej, z satysfakcją stwierdził, że forma fizyczna Oziębały jest na dobrym poziomie. Dał mu szansę kilkuminutowego występu już w pierwszym meczu po odwieszeniu rozgrywek, ze Śląskiem Wrocław. Pomagał fakt, że Raków grał na dwójkę napastników, Felicio Brown Forbesa i Sebastiana Musiolika. Potem Papszun w końcówkach spotkań regularnie delegował Oziębałę na ekstraklasowe boiska, na których nie było go przez dokładnie 1994 dni! Niewiele brakowało, by z Wisłą Kraków strzelił nawet gola. Historia Oziębały pokazuje, jak przewrotne jest piłkarskie życie i jak trudno coś planować. Gdy sezon się skończy – Raków osiągnął sukces, jako beniaminek bez trudu utrzymując się w ekstraklasie – 33-latek ma wrócić do czwartoligowych rezerw, a także obowiązków trenerskich i skautingowych. No chyba że futbolowy los znów spłata jakiegoś figla.